wczasy, wakacje, urlop
28 lutego 2013r.
Ratusz 30 nych pozostałością godła króla szwedzkiego Knutso-na, według innych miał być spuścizną po wieloletnim władztwie gdańszczan, którzy jakoby użyczyli Puckowi jednego lwa ze swojego herbu miasta. A miejscowi Kaszubi dotąd powtarzają starą legendę, jak to sami ojcowie miasta zaprosili lwa na tarczę herbową, chcąc w ten sposób podkreślić dzielność i godność swojego grodu. Łososia natomiast wybrał sobie do towarzystwa już sam lew, który, będąc przypadkowo świadkiem podwodnego pojedynku tej ryby z węgorzem, do łososia wtedy zapałał uczuciem przyjaźni. Poza rynkiem bardzo ożywioną częścią miasta był także jego kraniec północny. Tu na skraju nadbrzeżnej wysoczyzny znajdował się dwór starościński z więzieniem i pręgierzem. Obok dworu, oddzielony od niego fosą, wznosił się masywny kościół, a przy nim niewielki budynek szkoły parafialnej. Nieco dalej za kościołem był plac, na którym odbywały się doroczne jarmarki. U stóp wzniesienia, nad Zatoką, rozciągał się strąd z przystanią floty kaper-skiej oraz stacjami rybackimi. Były tu także magazyny portowe i przypuszczalnie karczmy, gdzie raczono się piwem i dzielono łupem z wypraw kaperskich. Po ulicach toczyły się wozy załadowane towarami, ale i tędy także pędzono bydło na pastwisko, co oczywiście niezmiernie zanieczyszczało miasto. Burmistrzowie, chcąc utrzymać porządek na ulicach walczyli, na -ogół daremnie, z istniejącą już wtedy, a przetrwałą aż do obecnego stulecia tzw. komuną pastwisk. Ta komuna skupiała obywateli miasta posiadających stada i ukonstytuowała się samorzutnie. Jej własnością były wszystkie podmiejskie pastwiska, nadane swego czasu przez królów polskich, wymuszała ona także u władz pozwolenie pędzenia bydła przez ulice. Nad bezpieczeństwem żeglugi na Zatoce czuwał specjalny strażnik strądowy, który miał swoją wartownię w Swarzewie, położonym około 7 km na północny zachód od Pucka. W samym zaś Pucku istniał przypuszczalnie także strażnik wieżowy, który, wzorem pobliskiego Żarnowca, miał swoją izdebkę na wyniosłej i z daleka widocznej wieży kościoła parafialnego. Wieża ta, oznaczana na wszystkich mapach Zatoki Puckiej, prawdopodobnie służyła jako punkt orientacyjny i jako latarnia morska. Z jej szczytu można było obserwować ruch okrętów na morzu — a okazji do tego nie brakowało; zwłaszcza na przełomie XVI/XVII wieku i w pierwszej połowie wieku XVII. I tak w roku 1571 przystań pucka gościła dwie królewskie fregaty, zbudowane i zwodowane w Elblągu. W tymże samym 1571 roku Puck miał jeszcze innego, choć mniej miłego gościa. Mianowicie admirał duński, Jerzy Daa, podjąwszy akcję odwetową przeciw kaprom, dopłynął aż do Zatoki i miasta, w którego przystani stacjonowało w tym czasie trzynaście okrętów. Część załóg korzystając z wolnego czasu bawiła się w mieście, dla reszty napad floty duńskiej był całkowitym zaskoczeniem. Zanim zorganizowano obronę, Duńczycy, po złamaniu oporu nielicznych marynarzy, wdarli się na pokład okrętów polskich i uprowadzili je do Kopenhagi. Zabraną wraz z okrętami załogę Duńczycy podobno wymordowali i pochowali jak piratów w nadbrzeżnym piasku. Mimo tego zdziesiątkowania kaprzy działali jednak nadal, ale już niedługo. Śmierć króla Zygmunta II Augusta w roku 1572 położyła kres Komisji Morskiej i dalszemu istnieniu strażników morza. Odtąd kaprzy działali już tylko na wła- s 32 sną rękę lub pod obcą banderą. Na krótki przeciąg czasu reaktywowano ich na przełomie lat 1576/1577, gdy nowo obrany król Stefan Batory popadł w konflikt zbrojny z Gdańskiem. Wówczas to, za radą starosty Jana Kostki, utworzono w Pucku bazę wojsk królewskich blokujących dojście do Gdańska od strony morza. Posunięcie to było konieczne, gdyż zbuntowany przeciw Batoremu Gdańsk zaczęła wspomagać flota duńska. Dowódcą eskadry kaperskiej i stacjonujących w Pucku wojsk zacięż-nych został pułkownik wojsk królewskich — Ernest Wejher. Jego działania na morzu spowodowały akcję odwetową Duńczyków, którzy podpłynęli do Zatoki Puckiej i ogniem artyleryjskim zniszczyli gospodę oraz dwie chaty rybackie z przedmieścia Korabne. Udało im się także wysadzić na brzeg desant, ale dzięki bohaterskiej obronie pucczan wyprawa zakończyła się porwaniem tylko kilku krów z pastwiska leżącego blisko brzegu Zatoki. Porozumienie króla z gdańszczanami, zawarte w roku 1577, przerwało dalsze akcje zbrojne w rejonie Pucka. Wojska zaciężne nie opuściły jednak miasta, gdyż po śmierci Jana Kostki w roku 1581 król w zamian za zaległy żołd oddał im w zastaw starostwo puckie. Nabył je w rok później ich dowódca — Ernest Wejher. Ernest Wejher — protoplasta tzw. rzucewskiej linii rodu Wejherów — trzymał starostwo aż do swojej śmierci, tj. do roku 1598. W tymże czasie zmarł król Stefan Batory, a na tron wybrano Zygmunta III Wazę, syna króla Szwecji Jana III. Wybór ten miał połączyć siły polskie i szwedzkie dla wspólnego władztwa nad Bałtykiem, a w istocie stał się zarzewiem przez wiele lat trwających konfliktów zbrojnych i wojen. Początek tym konfliktom dała wyprawa Zygmunta III po koronę szwedzką, 33 odbyta na przełomie lat 1593/1594. W wyprawie tej brały m.in. udział także i wojska dowodzone przez Ernesta Wejhera i jego syna Jana. Stąd zapewne w drodze powrotnej ze Szwecji król wraz z całym wojskiem i flotą zatrzymał się na krótko w Pucku. U potomnych założyciel rodu Wejherów zyskał sobie opinię nie tylko dzielnego wojownika, ale i zaradnego gospodarza. Jeszcze przed objęciem starostwa puckiego nabył on na własność Śmiechowo i Nanice — dzisiejsze przedmieścia Wejherowa — dając tym zaczątek rodowej posiadłości. Powiększył też swoje dobra o starostwa nowodworskie i rawskie, należące uprzednio do znanych bankierów królewskich — Loitzów ze Szczecina oraz Werdenów z Gdańska. Zapewne poczynił również jakieś inwestycje w obrębie starostwa puckiego, ale poza kaplicą grobową w puckiej farze ślad po innych zaginął. Kaplicę tę ufundował Ernest Wejher wspólnie z żoną Anną z Mortęskich, która była rodzoną siostrą znanej ksieni chełmińskiej Magdaleny Mortęskiej •— reformatorki zgromadzenia benedyktynek polskich. Anna Mortęska, sama głęboko wierząca, nawróciła w roku 1585 swego męża na katolicyzm. Zapewne przyczyniła się także do przywrócenia nabożeństw katolickich w farze puckiej (rok 1589), a na pewno do reaktywowania podupadłego w czasie reformacji klasztoru cysterek w Żarnowcu. W roku 1589 osiadły tamże benedyktynki z Chełmna, które do nowego domu dowiozła osobiście ksieni Mortęska. Wizytowała ona później Żarnowiec — w latach 1596 i 1607. W roku 1596 być może przy tej okazji uświetniła swoją obecnością początek robót przy kaplicy grobowej Wejherów w Pucku. W roku 1597 zawieszono we wnętrzu tejże kaplicy portrety fundatorów i prawdopodobnie ustawiono ołtarz z obrazem "Ukrzyżowanie". Jak stwierdzono w roku 1983, w czasie prac konserwatorskich, obraz ten istnieje w dwóch prawie jednakowych wersjach. Jeden z nich, przypuszczalnie pochodzący z okresu urządzania kaplicy, znajduje się obecnie w kościele pw. św. Wawrzyńca w Różynach, gmina Pszczółki; drugi, wykonany przez warsztat znanego malarza pomorskiego Hermana Hana około roku 1623, jest ■obecnie w farze puckiej. Zagadka powstania dwóch niemal identycznych obrazów jak dotychczas nie została rozwiązana. Roboty przy kaplicy grobowej Wejherów ukończono —• sądząc z napisu umieszczonego na płycie zamykającej kryptę — w roku 1599. We wnętrzu krypty w roku 1598 spoczęły doczesne szczątki fundatora i głowy rodu — Ernesta Wejhera, a w pierwszej połowie XVII wieku także zwłoki jego sześciu synów i żony Anny. W farze puckiej pochowany został również brat Ernesta —■ Marcin Wejher, biskup kamieński. Po śmierci Ernesta starostwo puckie przejął jego syn Jan. Początkowo ojciec przeznaczył go do stanu duchownego, ale zapewne "potrzeba wojenna" spowodowała, że zamiast sutanny przywdział on zbroję. Za życia ojca, i później w latach 1598 i 1599, Jan Wejher brał czynny udział w nieudanych wyprawach Zygmunta III Wazy po koronę i tron szwedzki, a w latach 1600—1601 walczył w Inflantach. Później osiadł w Pucku i zajął się organizacją floty królewskiej. By uniezależnić się od Gdańska, zmodernizował przystań i stocznię pucką. Początkowo naprawiał w niej tylko małe jednostki reaktywowanej przez siebie floty kaperskiej. Budował tu również szkuty przeznaczone do spławu drewna. Później, gdy przeniesiono z Gdańska do Pucka stocznię królewską, Jan Wejher zwodował w niej po roku 1623 trzy duże okręty wojenne. Ich budowniczym był 35 szkocki inżynier — Jakub Murray — zwany też Morą, którego w uznaniu zasług mianowano burmistrzem puckim, a następnie dowódcą piechoty morskiej, kapitanem i w końcu admirałem. Współczesny nam marynista Jerzy Bohdan Rychliński — poświęcił mu pięć powieści wydanych w latach 1948—1967. Są to: Kulawy bosman, Galeon kapitana Mory, Fama kapitana Mory, Madonna ze złota i Latający Szkot. Natomiast Andrzej Groth napisał jego krótką biografię zamieszczoną w 14. tomie serii popularnonaukowej "Pomorze Gdańskie" zatytułowanym Zasłużeni ludzie Pomorza Nadwiślańskiego XVII wieku. Jan Wejher, prócz przystani i stoczni, odbudował i rozbudował także zamek pucki, który był jego rezydencją i przypuszczalnie miejscem narodzin syna Jakuba — późniejszego założyciela Wejherowa. W farze puckiej Jan ufundował w kaplicy Wejherów nowy wspaniały ołtarz, ustawiony w roiku 1623. Zajął się również powiększaniem swoich dóbr nabywając nowe majątki, a mianowicie: Rzucewo, Że-łistrzewo, Błądzikowo, Cełbowo i Brudzewo, tworząc w ten sposób podstawy przyszłego latyfundium swojego syna Jakuba. W uznaniu rozlicznych zasług Jan Wejher uzyskał kolejno tytuły podkomorzego chełmińskiego, kasztelana elbląskiego oraz wojewody malborskiego i chełmińskiego. Jak napisał Kasper Niesiecki: "Był to senator w radzie wielki i przezorny, Iktóry chciał w tej ojczyźnie, żeby zawsze słuszne w pogotowiu było, a nie dopiero układane, kiedy już nieprzyjaciel w wnętrzności tej ojczyzny głęboko się zapędzi; nawet floty własnej życzył na Morzu Bałtyckim sporządzenie..." (K. Niesiecki, Herbarz Polski, t. IX, 1842)zmarł tuż przed wybuchem pierwszej wojny polsko--szwedzkiej. W efekcie, w połowie roku 1626, Puck pozbawiony dowódcy dostał zdobyty przez Szwedów, którzy założyli tu swoją bazę wypadową dla zaatakowania portów w Gdańsku i Elblągu. Strona polska, chcąc przerwać dalsze akcje wojskowe nieprzyjaciela na morzu, już z końcem 1626 roku podjęła próbę odbicia Pucka. Momentem sprzyjającym było odpłynięcie części załogi szwedzkiej na zimę do kraju ojczystego. Szturm podjęły połączone wojska gdańskie pod dowództwem Wilhelma Appelmanna i królewskie pod dowództwem Jana Bąk-Landkorońskiego. Ataki prowadzono od strony lądu i morza aż do końca marca 1627 roku. W atakach tych brał m.in. udział znany nam już Jakub Murray vel Mora jako kapitan galeonu "Król Dawid". Na galeonie tym wsławił się on następnie w czasie słynnej bitwy morskiej pod Oliwą, rozegranej jeszcze w tym samym 1627 roku. W ostatniej fazie walk o Puck wojskami królewskimi dowodził sam hetman wielki koronny — Stanisław Koniecpolski. Fakt ten upamiętnił stosownym wierszem Sebastian Krzysztof Zakrzewski: "Cny Wojewodo, Koronny Hetmanie! Zemści się krzywdy na tym Sudermanie, Wsiądź na koń śmiele, a kark tak zuchwały Nieprzyjacielski między morskie wały Zatop, złamawszy! Masz teraz pogodę, Póki wżdy ciepła nie rozgrzeją wodę... Puck nie wytrzyma — dobywaj przezdzięki! Nieraz próbował poganin Twej ręki. Nie długo czekać: marca dzień trzydziesty W rok tysiąc sześćset siódmy i dwudziesty Poddać się musiał barzo Puck zwątlony, Armatą gęstą z gruntu wywrócony..." Wiersz ten jest fragmentem XVII-wiecznego poe- 37 matu zatytułowanego Pruskich Woien Rewolucja, która się stała Roku P. 1626 Dnia 10 July, kiedy wziął Gustaw Xiąże Sudermański Bronsberg, Warmią, Elbląg, y Malbork, tudzież y insze zamki ziem Pruskich za wtargnięciem iego. Przy tym Apostrophe do sławnego Rycerstwa Polskiego. Wałki o Puck znalazły swoje odzwierciedlenie także w XVII-wiecz-nych zapisach archiwalnych. W jednym z nich podano — "Sześć okrętów, od Gdańska wodą postąpiwszy pod Puck, uszykowawszy się porządkiem swym strzelbę gęstą na miasto wypuściło, tak aż się mury poddać musiały, i tam dobrze, jako się dobrym kawalerom godziło poczynali nasi; też na lądzie szańce kopać i armatę zataczać nie omieszkali. Oni [tj. Szwedzi — H.D.] widząc na morzu okręty z armatą potężną, na lądzie szańce, ludźmi i armatą dobrze obsadzone, oddali miasto w Wielki Piątek" (B. Śląski, Z przeszłości i teraźniejszości Pucka, 1921). Wygląd miasta po prawie pięciomiesięcznym oblężeniu w przybliżeniu oddaje opis zawarty w inwentarzu starostwa puckiego z 1628 roku. Według niego mur obronny otaczający miasto wielkiej poprawy potrzebuje, "gdyż miejscami dziury w nim są. Brama Rybacka i most przez nieprzyjaciela zniesiona. Od tejże bramy do narożnej baszty nad morzem szta-kiet albo ostróg wałem osypany, od tejże baszty aż do Bramy Zamkowej walik albo szańc sypany". Zamek muru żadnego nie ma, tylko wał stary "z przykopem, na którym wale teraz szańce porobione są, które znacznej poprawy potrzebują. Jednak od morza rów kopany od nieprzyjaciela i wodą opuszczony aż do Bramy Zamkowej, z miasta do zamku idąc. Ta jednak munitia tak podła jest, że impraesi [napad — H.D.] nieprzyjacielski żadną miarą, chyba by 38 na mały czas wytrzymać mogła". Także i folwark zamkowy, który "był na przedmieściu w Puckie Wsi zbudowany, ten spalono i ze wsią od naszych żołnierzy..." (Inwentarze starostw puckiego i kościer-skiego z XVII wieku, wyd. G. Labuda, 1954). Oprócz zamku i murów obronnych częściowemu zniszczeniu uległa zapewne także i zabudowa miejska, mimo iż pucczanie obłożyli dachy swoich domostw... gnojem, by zapobiec pożarom. Być może spłonęło wówczas również przedmieście Korabne położone najbliżej brzegu Zatoki, a więc najbardziej narażone na ostrzał artyleryjski od strony morza. Do odbudowy i umocnienia miasta przystąpiono przypuszczalnie niedługo po podpisaniu rozejmu ze Szwecją w Starym Targu — tzn. w roku 1629. Starostą był już wówczas Jan Działyński, potomek znanego wielkopolskiego rodu, którego przedstawiciel osiadł w Prusach Królewskich już w połowie XV wieku. Żoną Działyńskiego została w roku 1617 Justyna Mortęska (z domu Knutówna), wdowa po wojewodzie chełmińskim Ludwiku Mortęskim, rodzonym bracie ksieni chełmińskiej, Magdaleny Mortęs-kiej — a więc osoba pośrednio związana z Wejherami. Być może, właśnie dzięki Wejherom Działyński otrzymał starostwo puckie, gdyż z czterech synów Jana Wejhera jeden zmarł w roku 1617, natomiast pozostali trzej od około roku 1625 przebywali na studiach zagranicznych. Wprawdzie na miejscu był brat Jana — Melchior Wejher, ale w tym czasie sprawował on już zbyt wiele innych urzędów i również nie mógł podjąć się dodatkowej funkcji. Poza tyrn rodzina Wejherów nieco straciła na dobrej opinii, ponieważ miano za złe żonie Jana Wejhera, że po jego śmierci opuściła Puck w krytycznym momencie nadejścia wojsk szwedzkich i uciekła do Gdańska. II Plan Pucka z mapy Zatoki Puckiej F. Getkanta, ► 1634 r. Za kadencji Działyńskiego, w roku 1629, Rada Miasta Pucka zwróciła się do znanego budowniczego oraz fortyfikatora gdańskiego — Jana Strakow-skiego z prośbą o opracowanie projektu fortyfikacji ziemnych. Pracę tę wykonał jego szesnastoletni syn Jerzy, który w tym czasie starał się w Gdańsku o uzyskanie stypendium zagranicznego. Zgodnie z panującymi ówcześnie wymogami musiał on w tym celu przedłożyć plany umocnień oraz "wykonać rysunek perspektywiczny jakiegoś budynku, a także kilka pejzaży — miedziorytów tudzież rysunków piórkiem. Ocena gotowych prac wypadła bardzo dobrze, tak że już nic nie stało na przeszkodzie udzielenia chłopcu stypendium w wysokości 200 guldenów rocznie na przeciąg trzech lat" (J. Stankiewicz, Strakowscy, 1955). Realizację projektu, choć w formie zmodyfikowanej, podjęła Rada Miasta Pucka dopiero w roku 1634, gdy ówcześnie panujący król polski Władysław IV — syn Zygmunta III Wazy — postanowił w Pucku zbudować port wojenny. Na zlecenie królewskie inżynierowie — Fryderyk Get-kant, Jan Pleitner i przypuszczalnie Eliasz Arciszewski Młodszy -— dokonali pomiaru miasta i Zatoki Puckiej. Na podstawie tychże pomiarów stwierdzono, że aczkolwiek Puck ma dogodne usytuowanie strategiczne, to jednak ze względu na mielizny nie jest odpowiednim miejscem dla okrętów o dużym zanurzeniu. Wobec tego projekt upadł, a przystań wykonano w roku 1635 na terenie Półwyspu Hel-skigo w rejonie dzisiejszego Władysławowa; usypano tam także dwa forty — Władysławowo i Kazi-mierzowo. Król Władysław IV podjął również starania wokół budowy floty wojennej. W tymże celu w roku 1635 reaktywował istniejącą za panowania Zygmunta III Wazy, Komisję Okrętów Morskich. Mianował on rów- nież dowódcę wojsk zaciężnych stacjonujących w Pucku, Władysławowie i Kazimierzowie; został nim Jakub Wejher — syn nieżyjącego już w tym czasie Jana Wejhera. Do obowiązków Jakuba należało — zgodnie z zaleceniami króla i sejmu polskiego — zaopatrzenie podległych mu wojsk w żywność, odzież, broń i amunicję, a także konserwacja umocnień znajdujących się w Pucku oraz w fortach położonych na Półwyspie Helskim. Przypuszczalnie musiał on również dbać o dobry stan urządzeń portowych i stoczni w Pucku, w której przystosowywano nabyte przez króla okręty do celów bojowych oraz remontowano zniszczone jednostki. W swej działalności miał Jakub Wejher zapewnioną pomoc Władysława IV; monarcha osobiście bywał w Pucku oraz słał liczne mandaty do starosty puckiego — Jana Działyńskiego. Na przykład w mandacie wysłanym 28 marca 1635 r. król nakazywał "Do okrętów naszych że potrzebować będziem i chleba i piwa, przeto żądamy [...], żeby na zbóż różnych zwożenie i składowanie miejsca sposobne były opatrzone i naznaczone, także piekarze i pi-wowarowie pewni byli do tego obróceni, którzy by i chleb wedle potrzeby wygotowali i piwa robili. A że do tego drew potrzeba [...], chcemy i to mieć, abyś w lasach i puszczach puckich drzewa, co jeno do okrętów będzie potrzeba nie bronił, ani wywozić przeszkadzał i owszem do wywozu jako najbardziej dopomógł" (W. Czapliński, Akta do dziejów Polski. t. VII, cz. 1, 1951). Domyślać się stąd można, że cieśle, piwowarzy i karczmarze mieli pełne ręce roboty, no i niezłe dochody. A i kupcy drzewni też mieli co robić. Nic też dziwnego, że dość często łączono w tym okresie różne zajęcia, np. szyper Jakub Boyt był równocześnie kramarzem, kupcem drzewnym i piwowarem, a szyper Jan Fentun prócz handlu drewnem trudnił się także ciesielstwem i był zatrudniony w stoczni puckiej przy budowie okrętów. W roku 1637, w czasie obrad sejmowych, posłowie dość jednogłośnie postulowali "classis maritima aby beła konserwowana, proventa z Pucka aby na nie szły dawszy insze benificja aequivalens p. staroście puckiemu" (W. Czapliński, Akta..., t. VII, cz. 2, 1959). Na utrzymanie floty przeznaczono także dochody z cła morskiego. Do budowy silnej marynarki wojennej jednak nie doszło. Długoletni pokój ze Szwecją, pustki w kasie królewskiej, zdecydowana niechęć gdańszczan do projektów Władysława IV i wypływające stąd utrudnienia w budowie nowych okrętów — oto szereg przyczyn, dla których po roku 1640 król zaniechał dalszych starań wokół ,,classis maritima". Część załóg opuściła forty Władysławowa i Kazimierzowa, a Jakub Wejher zajął się pomnażaniem swoich dóbr i zakładaniem konkurencyjnej dla Pucka osady miejskiej. Była nią Wola Wejherowska, z czasem nazwana Wejherowem. Dowódcą załogi puckiej został brat żony Jakuba — Jan Ułdaryk, hrabia Schaffgotsch. W roku 1648 zmarli król Władysław IV i starosta pucki Jan Działyński. Następcą monarchy został jego przyrodni brat — Jan II Kazimierz. Na następcę Działyńskiego wyznaczony został wielki kanclerz koronny Jerzy Ossoliński. Nie uzyskał on jednak aprobaty szlachty pomorskiej, która wolała na stanowisku starosty mieć swojego przedstawiciela, tj. Jakuba Wejhera. Niestety kandydatura jego nie została zatwierdzona przez nowego monarchę i po rocznym wakacie urząd starosty objął były sekretarz króla Władysława IV — Jan Zawadzki. Zawadzki za swej kadencji, może chcąc zjednać sobie obywateli, nadał mieszczanom puckim w roku 1651 "włók osiemnaście mianowanej Wsi Puckiej przy miejscu od Morza i drogi Rzucewskiej i ku rowu młyńskiemu Puckiemu do wsi Połczyna jadąc leżących i z ogrodami wespół, które się w liczbie tychże włók inkludują, pod samem miastem. Na którychby mieszczanie do chowania zboża i bydełka swego i strzeżenia się niebezpieczeństwa od ognia stodółki albo jakiekolwiek folwarczki pobudować mogli, przez przysiężonego miernika wymierzonych i znakami albo kopcami ograniczonych" (B. Śląski, Materiały i przyczynki do nadmorskiego miasta Pucka). Owe włóki od czasu pierwszej wojny polsko-szwedzkiej leżały odłogiem. Czynsz z tych włók starosta przeznaczył na utrzymanie szpitalika miejskiego znajdującego się przy Bramie Gdańskiej. Czy pucczanie wykorzystali fakt tego powiększenia obszaru miejskiego pod zabudowę, nie wiadomo, gdyż w cztery lata później wybuchła nowa wojna pol-sko-szwedzka (1655 rok). Puck, jako ważny punkt strategiczny, położony przy szlaku wodnym prowadzącym do Gdańska, znów był oblegany przez wojska szwedzkie. Tym razem jednak nie został on zdobyty. Dużą w tym zasługę mieli dwaj obrońcy miasta — Jakub Wejher, dowódca wojsk zaciężnych, i Grzegorz Gdański, gwardian zgromadzenia franciszkanów (reformatów) w Wejherowie. O ich bohaterskich czynach mówią współczesne im źródła oraz relacje naocznych świadków. Jakub Wejher w roku 1655 mianowany został przez króla polskiego Jana II Kazimierza naczelnym. wodzem Prus Królewskich, Ułatwiło mu to zgromadzenie wojska w Pucku i zaopatrzenie w sprzęt wojenny, a także zmuszenie Rady Miejskiej do umocnienia miasta. Gdy na jesieni 1655 roku admirał szwedzki Karol Gustaw Wrangel podpłynął do Zatoki Puckiej z eskadrą liczącą 24 okręty i ,,ko- niecznie usiłował z wojskiem się wysadzić na brzegi i fortecej onej dobyć, ale nie wskórał [...] lubo ze wszystką nieprzyjaciel nacierał potęgą, lubo gęsto dawał ognia tak z dział, jak i z mniejszej strzelby, lub nie dał odpoczynku od godziny dwunastej południowej aż do siódmej wieczornej, a przecię dwóch ledwie wejherowskich postrzeliwszy, znaczną klęską swoich odstąpić musiał. Tak wiele razy fortelu zażywszy na grunty wypadał, a zawsze spłoszony uchodził i nigdy się swoich nie dorachował, mile było widzieć patrzającemu co raz, jako przez wody uciekając Szwedowie skoki odprawowali, uciesznie było patrzeć, jako niejeden drogiej chybił i do szor-botu nie trafił, trefnie było poglądać, jako gęsto pływały kapelusze szwedzkie po morzu, a samych trupów nawałności sobie podawały, z których potym jednym w piasku zaszorowawszy, drugim w brzuchach bestyjej drapieżnych na brzeg wyrzuciwszy pogrzeby sprawiły. Sam admirał raz się na wierzch okrętu w szacie świetnej pokazawszy, mało, bo łokieć tylko kulą z działa nie uderzony i w głębokości nie strącony, do tego na ostatek przywiedziony, że nic nie sprawiwszy ludu natraciwszy do Szwecyjej powrócić i wojnie dla wstydu abdankować musiał, a Puck, na którym nie tylko Gdańskowi, ale całej prowincyjej zależy, czułość Wejherowska zatrzymała i dalszym podała czasom" (E. Kotarski, Portrety Wejherów, "Pomerania" nr 6, 1978). Ponownie wojska szwedzkie oblegały Puck z początkiem roku 1656. Jakuba Wejhera już wtedy w mieście nie było, gdyż został odkomenderowany do Malborka. Na miejscu pozostał tylko jego zastępca — kapitan Piotr Paweł Sarpski. On to, wraz z grupą oficerów, na wieść o zbliżających się wojskach nieprzyjacielskich zamierzał oddać Puck bez oporu. 45 Zamysł zdrady odkrył w porę o. Grzegorz Gdański, gwardian zgromadzenia franciszkanów (reformatów) w Wejherowie. Jak do tego doszło opisuje sam o. Grzegorz w swej kronice franciszkańskiej placówki: "Wszystkich uwiadomiłem o wydarzeniu grożącym w przyszłości lub najbliższym czasie, a także zachęcałem do dochowania wierności i zdobycia z tej okazji sławy. Spełniwszy to zaszedłem do samego Sarpskiego, dowódcy i wszystkich jego popleczników, których podobnie zachęcałem do dochowania wierności. Od dowódcy taką otrzymałem odpowiedź [...]. To znaczy Ojcze Grzegorzu całe Królestwo Polskie stało się jakby jednym zdrajcą i ja sam mam pozostać wierny i bez sławy? Cóżby to było? Gdzie jest król? Gdzie wojewodowie? Gdzie hetmani? Gdzie starostowie? Gdzie reszta? To ja mam dźwigać tak wielki ciężar? Cożby to było? Będę się starał cało stąd wydostać, lecz zemsta spadnie na was mnichów. Na co ja w obecności jego popleczników tak mu rzekłem i odpowiedziałem. Niech się nie troszczy o Królestwo Najjaśniejszego Pana, Królestwo pozostanie Królestwem, król wkrótce nadejdzie, znajdą się wojewodowie, znajdą się wszyscy inni. A gdyby nawet tylko sam pozostał wierny, sam też odniósłby chwałę. O nas niech się również nie troszczy: Bóg z nami, któż przeciw nam? Pozostałbym tutaj z wami, gdybym nie miał klasztoru poza murami. A chociaż na te i inne rzeczy udzieliłem odpowiedzi, nic jednak nie osiągnąłem u tego przewrotnego człowieka. Rozpoczął z wrogiem układy, mimo że nie stosował on żadnej siły, raczej działał daleko stąd pod Malborkiem i Tczewem, żadnych też nie wysłał oddziałów przeciw warowni, mimo to [...] udał się do 46 władz miasta i namawiał do poddania. Władze miasta tłumaczą się, że jeszcze wróg nie nadciągnął i że nie chcą wcale tak łatwo zgodzić się na poddanie, wtedy on zwołuje swoich ważniejszych urzędników i razem ze swymi poplecznikami tak wszystkich przeraził, że nie widząc możliwości oporu, poczęli tylko myśleć o ocaleniu swego życia. A widząc, że na tym miejscu ocalić się nie mogą, postanowili wyjść i poważnie zaczęli gotować się do drogi. Wtedy powtórnie wracając przybyłem [...] do Puc-1 ka, zachęcałem, napominałem, radziłem i przekonywałem, aby poczynali sobie odważnie. I rzeczywiście z pomocą miejscowego patrona Świętego Ojca naszego Franciszka to osiągnąłem, że tego dnia, w którym zamierzał jednych stracić, a innych razem z miastem wrogowi poddać, sam zdrajca ujrzał popleczników ściętych lub pomordowanych, a siebie samego jeńcem godnym najwyższej wzgardy [...]. Puck zaś z całym swoim powiatem za łaską Bożą i wstawiennictwem Świętego Ojca naszego Franciszka aż do tej godziny (piszę 1659 w miesiącu lutym) pozostaje bezpiecznie i trwałe przy Panu własnym i rodzonym" (Fragment kroniki franciszkańskiej o. Grzegorza, "Studia Polonistyczne", t. V, 1978). A więc i Puck, wzorem Częstochowy może szczycić się obrońcą w sutannie, bo istotnie miasto uniknęło zajęcia przez oblegających je Szwedów. W połowie 1656 roku Jan II Kazimierz przekazał starostwo puckie gdańszczanom za koszty wojenne, a także z myślą nałożenia na nich obowiązku chronienia tego rejonu przed ewentualnymi dalszymi zakusami Szwedów. Natomiast mieszczanom puckim, w nagrodę za męstwo i dzielną postawę, nadał król w roku 1657 trzydzieści włók ziemi pochodzącej ze zniszczonej powtórnie (w czasie drugiej wojny polsko--szwedzkiej) Puckiej Wsi. Zapis wydarzeń podany przez o. Grzegorza w dwa wieki później natchnął ks. Stanisława Kujota do napisania trzyaktowego dramatu pt. Ojciec Grzegorz, czyli obrona Pucka w roku 1655—1656. Dramat ten, drukowany w roku 1881 w "Pielgrzymie" pelplińskim oraz w "Wędrowcu Polskim" został w tymże samym roku wystawiony na scenie przez alumnów Collegium Marianum w Pelplinie. W roku 1926 sztukę tę wydano powtórnie także w Pelplinie, ale już w formie oddzielnej publikacji. W latach sześćdziesiątych XVII wieku, poprzez rodzinne powiązania z Radziwiłłami, starostwem puckim zaczął się interesować ówczesny wielki hetman koronny Jan Sobieski. Radziwiłłowie na terenie Prus Królewskich w drugiej połowie XVI wieku przez małżeństwa weszli w posiadanie starostw w Człuchowie, Gniewie i Hamersztynie (obecnie Czarne w woj. słupskim); okresowo władali także starostwem tucholskim. W ten sposób zaistniała pomorska gałąź możnego litewskiego rodu, do którego wszedł Jakub Wejher żeniąc się — po śmierci pierwszej żony — z Joanną Katarzyną Radziwiłłówną. Z kolei brat Joanny — Michał Kazimierz Radziwiłł — został mężem siostry Jana Sobieskiego — Katarzyny. I poprzez ten nieco skomplikowany system koligacji Sobieski wszedł w posiadanie najpierw starostwa gniewskiego (rok 1667), a następnie puckiego. O tym ostatnim nabytku zaczął myśleć już w roku 1666, gdy został hetmanem polnym i poślubił ukochaną nade wszystko Marysieńkę, czyli Marię Kazimierę d'Arquien 1° voto Zamoyską. Dwa lata później, po nominacji na hetmana wielkiego koronnego, Podjął Sobieski pierwsze kroki zmierzające do wykupu starostwa z rąk gdańszczan. Wykorzystując Wpływy żony miał zamiar użyć do tego celu m.in. pieniędzy francuskich. By lepiej poznać wymarzone włości w roku 1668 przyjechał osobiście do Pucka; przypuszczalnie był tu także na przełomie lat 1677—1678 przy okazji polowań w okolicznych lasach. Pertraktacje z opornymi i merkantylnie nastawionymi gdańszczanami trwały równo lat dziesięć i doprowadzone zostały do skutku dopiero w roku 1678, gdy Sobieski był już królem polskim i swymi pomorskimi dobrami mógł już tylko zarządzać poprzez administratorów. W trakcie starań Sobieskiego o starostwo zmarła druga żona Jakuba Wejhera i wykrojony z ziem puckich klucz dóbr rzueewsko-wejherowskich, wraz z miastem Wejherowem, przeszedł w ręce Michała Kazimierza Radziwiłła ■— męża siostry Jana Sobieskiego, Katarzyny (rok 1676). Z kolei Katarzyna po śmierci męża przekazała całość dóbr swemu królewskiemu bratu Janowi (1685 rok). W ten sposób pod koniec lat osiemdziesiątych XVII wieku król Jan III Sobieski miał w swym ręku całe starostwo puckie, z kluczem rzucewsko-wejherowskim włącznie, i dwa miasta — Puck oraz Wejherowo. Pierwsze z nich miało już okres swej świetności za sobą. W czasie ostatniej wojny polsko-szwedzkiej całkowitemu zniszczeniu uległo przedmieście Korab-ne. W wyniku wojen szwedzkich zniknęła z powierzchni ziemi również Pucka Wieś. Przystań już tylko wegetowała, gdy w latach 1668, 1669 gdańszczanie wydali zakaz przeładunku towarów ze statków stojących na redzie. W stoczni budowano wyłącznie małe łodzie rybackie oraz szkuty służące do przewozu drewna i produktów rolnych. Część szlaków komunikacyjnych, biegnących kiedyś przez miasto, straciła na swoim dawnym znaczeniu. Ówczesne plany Pucka wskazują, że głównym traktem idącym z miasta była w tym okresie droga wiodąca w kierunku Połczyna, a stamtąd dalej do Słupska. 7. Dawny klasztor ss. Elżbietanek, obecnie szpital im. F. Żaczka Natomiast do roli drugorzędnych szlaków spadły 51 drogi wiodące do rzeki Reda i do Rzucewa. Na powolny upadek Pucka niewątpliwy wpływ miało także położone stosunkowo blisko, prężnie rozwijające się Wejherowo. Ukończona tu około roku 1665 kalwaria nie tylko ściągała co roku liczne rzesze pielgrzymów, lecz także i zdolnych rzemieślników oraz w ogóle ludzi obrotnych, chętnych do łatwego bogacenia się kosztem pątników. Do Wejherowa przybywali też zapewne co lepsi cieśle, kowale itp. nie mogący już znaleźć zatrudnienia w stoczni puckiej. Pewne próby ożywienia działalności stoczni, podjęte za kadencji Jana III Sobieskiego, spełzły na niczym. Już po jego śmierci zwodowano tu w latach 1696, 1698 tylko dwie większe jednostki dla armatorów francuskich. Starostwem władała wówczas żona Sobieskiego Maria Kazimiera. W kwietniu 1698 roku burmistrz wraz z rajcami witał uroczyście na rynku nowego władcę — króla Augusta II Mocnego. Był to niestety ostatni już polski monarcha, jakiego miasto mogło oglądać. W dwa lata później wybuchła wojna zwana północną. Przez ziemie starostwa przechodziły do roku 1717 kolejno wojska szwedzkie, saskie, rosyjskie i polskie, niosąc ze sobą rabunki, pożogi i zniszczenia, a także pustki w kasie miejskiej, która obowiązana była opłacać wysokie kontrybucje. Na domiar złego w latach 1709—1711 ludność starostwa zdziesiątkowała zaraza przywleczona przez żołnierzy oraz głód spowodowany latami nieurodzaju. Pewną stabilizację sytuacji przyniósł dopiero rok 1717, gdy część wojsk wycofano z terenu Prus Królewskich. W tymże samym roku nastąpiła również zmiana *vV obsadzie starostwa puckiego.
wczasy, morze, przyroda, Puck, pomorze, Zatoka Pucka